czwartek, 30 grudnia 2010

jak wybieraliśmy urządzenia cz. 1

Oczywiście tak, żeby zarobić jak najwięcej ale ... niekoniecznie jak najszybciej. Tak jak kiedyś pisałem, od początku budowaliśmy organizację, która miała świadczyć najlepsze usługi (konkretnie zabiegi) na najwyższym światowym poziomie dla Klientów, którzy szukają najlepszej, a nie najtańszej oferty. To znakomicie uprościło nam sprawę wyboru urządzeń - to musiały być najlepsze światowe marki i ich wiodące produkty.

Zaczęliśmy od przeglądania internetu - ale nie stron polskich dystrybutorów, kafeterii czy tym podobnych. Szukaliśmy informacji o tym co zdobyło zaufanie (i rynek) w USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii. Dlaczego tam - bo tam wydaje się najwięcej na medycynę estetyczną. Pewno w tym stwierdzeniu jest mała nieścisłość - powinno być "na medycynę estetyczną inną niż chirurgiczna" - w zakresie "chirurgicznym" to nie ma drugiego takiego rynku jak Brazylia. Głęboko wierzymy, że jeżeli urządzenia są w stanie zadomowić się w najlepszych gabinetach Londynu, Los Angeles czy Barcelony to muszą być dobre - z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że nasza wiara jest w pełni uzasadniona.

Drugim krokiem było znalezienie stron producentów urządzeń, które nas potencjalnie interesowały i dokładne przestudiowanie oryginalnych materiałów producenta. Szukaliśmy informacji o technologii, procedurach zabiegowych, ale także o tym gdzie i ile tych urządzeń sprzedano, jak według producenta należy je promować. Warto korzystać z oryginalnych stron, zwłaszcza w tym drugim zakresie (biznesowym) - w Polsce zdarzają się dystrybutorzy, którzy mają bardzo dobrą wiedzę techniczno-medyczną, ale znaleźć takich, którzy rozumieją stronę biznesową jest znakomicie trudniej:)

Trzeci krok to oczywiście spotkanie z polskim dystrybutorem, prezentacje urządzeń, zabiegi "testowe".




No i jak to się skończyło - 6 lat temu wybór był dosyć prosty - UltraShape to była rewolucja w zabiegach bezinwazyjnych. Dlaczego? Ponieważ jest to urządzenie bezinwazyjne, które niszczy komórki tłuszczowe - niszczy fizycznie. Kiedyś jedna znajoma powiedziała mi, że jak ktoś wymyśli sposób na likwidację tzw. bryczesów bez narkozy i skalpela to powinien dostać Nobla w kategorii "uszczęśliwiacz kobiet". UltraShape jako jedyne urządzenie (wtedy i dzisiaj - po 6 latach!) dysponował kompletem badań klinicznych, które bez dyskusji udowadniają jego skuteczność.

W Polsce były już dwa takie urządzenia - "obowiązująca" cena zabiegu była bardzo zachęcająca (niemalże złoty interes), niestety opinia odnośnie urządzenia u nas w Polsce była raczej negatywna. To co z tą skutecznością??

No właśnie - diabeł tkwi w szczegółach. Dotarliśmy do dwóch londyńskich klinik, które oferowały UltraShape - byli zdziwieni negatywnymi opiniami - ich zdaniem bardzo zadowolonych jest ponad 60% klientek a zadowolonych ponad 80%. Skąd inne wyniki niż w Polsce? Tam sprzedawano zabieg, który pozwala stracić 2 cm - w Polsce ten sam zabieg pozwalał stracić 2-6 cm. Tam dodatkowo oferowano drenaż limfatyczny przed i po zabiegu a Tu panowała teoria, że UltraShape z niczym nie powinno się łączyć.

Ktoś mnie kiedyś uczył, że na dzikich rynkach warto obiecywać więcej niż się jest w stanie dać - na rozwiniętych zawsze daj więcej niż obiecujesz bo najważniejsze jest zadowolenia Klienta.

Po konsultacjach z producentem urządzenia (daleko ale pięknie - Izrael) wprowadziliśmy na nasz rynek UltraShape w trochę nowym standardzie - nie samodzielny zabieg a procedurę składającą się z masażu przed zabiegiem, zabiegu UltraShape i drenażu limfatycznego po zabiegu. Jawnie mówiliśmy też, że najczęściej jeden zabieg (choć działa), to nie zaspakaja potrzeb Klientów - dlatego stworzyliśmy pakiety (w bardzo konkurencyjnych cenach) 3 zabiegów. Czy było warto? Tak - osiągnęliśmy poziom zadowolenia zbliżony do tego w Londynie.
Pewno straciliśmy część Klientów, których odstraszała perspektywa 3 zabiegów i wyższej ceny (pomimo, że nasze 3 zabiegi + pełen pakiet drenujący i ujędrniający skórę kosztowało tyle co wcześniej 2 "gołe" zabiegi).

Za to Ci, którzy się zdecydowali w dużej mierze nadal korzystają z naszych usług - a to właśnie pozwala nam dalej rozwijać biznes:)

Było sporo szumu na rynku, pretensji, no bo jak to można tak zaniżać ceny - dziś nasza konkurencja dostosowała ceny do nas i ... okazało się, że nadal można zarabiać:)))

ciąg dalszy niebawem, wszystkiego dobrego w Nowym Roku, zdrowia i szczęścia (nie wiadomo co bardziej potrzebne)

środa, 15 grudnia 2010

Historii ciąg dalszy, czyli jak "definiowaliśmy" KształtoSferę

Wiedzieliśmy już, że medycyna estetyczna to nasza przyszłość - mieliśmy misję, powerpointa, a nawet szczątkowe cele - brakowało nam tylko konkretów :)

Wiedzieliśmy, że nasza medycyna estetyczna to będą zabiegi bezinwazyjne i mało inwazyjne, oparte na nowoczesnych technologiach. Szukaliśmy zabiegów które:
  • będą stymulowały, pobudzały, mobilizowały organizm
  • będą dawały mierzalny rezultat, który pojawi się nie później niż po 4 tygodniach
  • nie będą wymagały znieczulenia, rekonwalescencji
Świadomie zrezygnowaliśmy ze skalpela, kwasów, wypełniaczy i botoxów (choć osobiście uważam, że botox jest niezastąpiony, zwłaszcza przed ... balem maskowym - no bo fajną maskę trudno znaleźć i kosztuje sporo, a tu za niewielkie pieniądze mamy natychmiastowy efekt). Te założenia są związane z naszą wizją medycyny estetycznej jako istotnego czynnika wpływającego na tzw. dobrostan społeczeństwa (napiszę na ten temat osobnego posta, ale w skrócie wierzymy, że korzystanie z dobrodziejstw medycyny estetycznej nie jest fanaberią tylko dobrą inwestycją, która może (nie musi) poprawić naszą pozycję towarzyską i zawodową).

Wiedzieliśmy, że na początek musimy ograniczyć nasze wizje i skoncentrować się na czymś - na czym - no to samoistnie wynika z nazwy KształtoSfera. Tworząc tą nazwę (jesteśmy z niej naprawdę dumni - spece od PR, marketingu itp twierdziło że za długa, zbyt polska, trudna do wymówienia - ale jest nasza, klientom się podoba, nie jest anglojęzyczna, napuszona itd.) myśleliśmy o kształtowaniu sylwetki - od tego zaczęliśmy.

Oczywiście jak tylko KształtoSfera zaczęła działać i pojawili się Klienci, okazało się, że sporo z nich to zadowoleni Klienci, którzy chętnie kupiliby od nas także inne zabiegi takie jak bezinwazyjny lifting, odmładzanie skóry, fotoodmładzanie, czy po prostu depilację laserową. Nie opieraliśmy się długo, jeżeli potrzeby naszych Klientów mieściły się w naszej wizji (np. te wymienione powyżej) ale twardo odrzucaliśmy i odrzucamy te, które nie mieszczą się w naszym pomyśle (znowu ten botox, fryzjer, masaż manualny, maseczki, liposukcja itp.)

Tak więc na dzisiaj mamy pełną "linię" kształtującą sylwetkę (likwidajca pakietów tłusczowych - UltraShape, selektywne odchudzanie - VelaShape, likwidacja cellulitu i ujędrnianie skóry - VelaSmooth) i drugą - odmładzania skóry (kompleksowa regeneracja skóry - eMatrix, bezinwazyjny lifting + fotoodmładzanie - eLOS)

No dobrze, wystarczy na dziś - następny odcinek będzie o tym jak wybieraliśmy powyższe urządzenia, jakie przyjmowaliśmy kryteria i dlaczego to były dobre wybory:)

poniedziałek, 13 grudnia 2010

23 edycja gali MODA i SZTUKA

No i już po 23 gali Mody i Sztuki.

Wiosenna edycja z pewnością zgromadziła większą widownię, więc z punktu widzenia biznesu trochę gorzej (mecenat mecenatem, ale fajnie jakby biznesu trochę z tego było). Co nie znaczy, że źle - poznaliśmy sporo nowych, ciekawych ludzi, mieliśmy okazję poopowiadać o KształtoSferze, pokazaliśmy krótki film o nas + zostaliśmy przedstawieni przez Agatę Młynarską wprost ze sceny - nie narzekamy.

Część "merytoryczna" imprezy ciekawsza niż poprzednio. Z mody "sklepowej" była kolekcji Deni Cler - znacznie mniej interesująca od pozostałych ale może bardzie "użytkowa". Był pokaz mody dla pań xl i dalej -  duńska firma, która planuje wejść na nasz rynek - super, modelki może nie płynęły po wybiegu (to nie kwestia rozmiaru, wagi itp. - może ktoś pamięta chórek Kasi Kowalskiej - duże dziewczyny, które ruszały się fantastycznie) ale widać było, że mają dużo frajdy. Z tym "płynięciem" po wybiegu nie było zbyt dobrze także w odniesieniu do "standardowych" modelek. Kilka ciekawych pokazów, projektantów o tajemniczych dla laika nazwiskach - do oglądania super a do noszenia to z pewnością kwestia gustu, odwagi osobistej itp. (choć kilka wzorów sam bym kupił dla swojej Pani). Na koniec gwiazdy - Minge i Prajs - moda męska i ... trochę mniej męska jak na moje konserwatywne gusta - tak czy inaczej super show.

Był też element oficjalny Agnieszka Handler otrzymała odznaczenie od Ministra Kultury za wkład w kulturę i zaangażowanie - miło i zasłużenie.

Poniżej kilka zdjęć, żeby wynagrodzić całą tę masę słów, tym wszystkim, którzy dali radę je przeczytać - nasze "stoisko", to co zwróciło uwagę, prowadząca (Agata Młynarska) i organizatorka (Agnieszka Handler) w jej objęciach - zdjęcia nie są poprawiane, niektóre są nieostre, ale w sumie chyba fajnie oddają ducha imprezy - zapraszam:)



































wtorek, 7 grudnia 2010

KształtoSfera - skąd ten pomysł?

Wystarczyło obejrzeć wyciąg z karty kredytowej mojej Pani... - tak najczęściej odpowiadam.

A tak naprawdę, to złożyło się kilka czynników:
  • mieliśmy dość korporacji i ich polityk -czasami korporacyjnych a czasem także mixu korporacyjnej i tej prawdziwej (jak się trafiło na spółkę skarbu państwa). Po kilkunastu latach pracy ostatecznie nabraliśmy obrzydzenia dla obowiązującej metodologii zarządzania - Managemet by Meeting Around :) Po osiągnięciu odpowiednio wysokiego szczebla kariery do tego sprowadza się praca (co zresztą potwierdza teorię, że awans to naskuteczniejsza metoda wykluczenia nieudaczników z cyklu produkcyjnego)
  • mieliśmy pieniądze (może nie bardzo wielkie jednak więcej jak dość) ale nie mieliśmy czasu wydawać ich na to co najbardziej lubimy (narty, windsurfing, podróże, tenis, koncerty, fotografia)
  • znaleźliśmy branże, w której: 
    • poziom świadczonych usług, był rażąco słaby - zwłaszcza w odniesienie do cen obowiązujących na rynku, a pojęcie jakości obsługi praktycznie nieznane
    • królowali lekarze obsługujący pacjentów a nie menadżerowie obsługujący klientów
    • oferta czołowych światowych gabinetów była znacząco różna od tego co oferowały gabinety krajowe
  • a która:
    • charakteryzuje się olbrzymią dynamiką wzrostu
    • w Polsce była wyraźnie zapóźniona (wydajemy na medycynę estetyczną zdecydowanie mniej niż inne kraje o podobnych dochodach i wolnych zasobach społeczeństwa)
Tak więc (i) odczuwając ogromną potrzebę zmiany (ii) mając sporą skłonność do ryzyka (iii) dysponując wystarczającymi zasobami finansowymi (iv) i olbrzymią determinacją (v) po identyfikacji tego co w języku korporacyjnym nazywaliśmy "window opportunity" (X) stwierdziliśmy, że to na pewno będzie strzał w dziesiątkę

Był, nawet jak nie w X to mocne dziewięć:))))

piątek, 3 grudnia 2010

Trochę historii najnowszej - czyli niedługo znów Moda i Sztuka

Już niedługo, 11 grudnia odbędzie się kolejna edycja "Mody i Sztuki". Byliśmy obecni (jako widownia i jako sponsorzy) na poprzedniej edycji, która odbyła się w kwietniu.

Trafiliśmy tam dzięki Dagmarze Zalewie -  to taki dobry duszek, jeden z nielicznych, które zrobią więcej niż naopowiadają - Dagmara, wielkie dzięki.

Moda i Sztuka to bardzo fajna impreza, z dużą tradycją, organizowana przez Agnieszkę Handler. Więcej mody niż sztuki - i chyba dobrze, bo sądząc po reakcji publiczności to więcej zainteresowania budziła kolekcja Patrizii Pepe niż bardzo oryginalnej biżuterii Marcina Giebułtowskiego. Z dużą przyjemnością ponownie występujemy w roli sponsora imprezy bo jest tego warta. Sam fakt, że Moda i Sztuka jest w stanie wypełnić po raz dwudziesty któryś wielkie (i bardzo piękne) wnętrze Muzeum Architektury jest godny podziwu. To, że do Wrocławia można ściągnąć gwiazdy, wiodących kreatorów mody (Izabela Łapińska, Natasha Pawluchenko, Maciej Zień) projektantów biżuterii itp. w zasadzie nie jest dziwne - to jest super miasto. My sami bardzo je lubimy - jak tylko podjęliśmy decyzję o budowie sieci Boutique KształtoSfera, to z wyborem pierwszej "zamiejscowej" lokalizacji nie było problemu - to musiał być Wrocław.

Dla nas to bardzo dobra okazja, żeby poznać ciekawych ludzi z Wrocławia i okolic, porozmawiać, poznać i spróbować zrozumieć ich sposób patrzenia na świat - to miłe zajęcie, które dodatkowo znacząco pomaga nam "sprzedawać" KształtoSferę na Dolnym Śląsku

Nie. nie mamy żadnej prowizji od sprzedaży biletów na Modę i Sztukę (zresztą nie ma żadnej sprzedaży) - to fajna, godna polecenia impreza


W następnym "odcinku" opowiemy trochę o tym jak i dlaczego powstała KształtoSfera - serdecznie zapraszamy - wstęp wolny :))

czwartek, 2 grudnia 2010

skąd pomysł na ten blog

Długo nie widzieliśmy potrzeby prowadzenia bloga KształtoSfera. Pomimo, że nasi znajomi mówili "musicie w to wejść", "wszyscy tak robią" byliśmy dość oporni. Argument, że inni tak robią, do nas nie trafia - zawsze staraliśmy się robić inaczej niż wszyscy dookoła:) Nie widzieliśmy miejsca dla KształtoSfery, bo nie zgadzaliśmy się z formą w jakiej blog wykorzystują malutkie, mniejsze i niektóre całkiem spore firmy. Blog jako tablica ogłoszeń o promocjach czy zachęt typu "dziś przyjdź ukształtować brzuszek bo to już piątek" według nas nie mają nic wspólnego z ideą bloga. W sumie nie wierzyliśmy, że to poprawi naszą sprzedaż.

Jednak ostatnio pomyśleliśmy, że może trzeba zacząć pisać. Dlaczego? Bo spotkaliśmy się z dawno niewidzianymi znajomymi - znajomymi z okresu gdy wciąż "bawiliśmy się" w robienie karier w dużym biznesie (wydaje się, że całkiem z powodzeniem). Byli pod dużym wrażeniem naszego zaangażowania, wiedzy i tego z czego jesteśmy dumni - otwartości spojrzenia. Według nich potrafimy na tyle ciekawie opowiadać o biznesie medycyny estetycznej, analizować tą branżę w sposób, który znacząco odbiega od ogólnie przyjętego, że jeżeli poświęcimy na to parę minut dziennie to jest spora szansa, że znajdziemy spore grono zainteresowanych naszym blogiem a wśród nich z pewnością kilku klientów.


Zawsze miło słyszeć takie rzeczy - z częścią z nich się zgadzamy - dlaczego:
- faktycznie jesteśmy inni - to co robimy to nie jest świadczeniem usług medycyny estetycznej - my budujemy organizację, która świadczy takie usługi;
- wynik o jakim myślimy to nie jest kwota na koncie dziś, jutro na koniec roku - nas interesuje wyniki za 8-10 lat - wartość nie rachunku bankowega tylko sprawnie działającej, wielooddziałowej organizacji;
- największą wartością naszej organizacji jest rosnąca grupa lojalnych klientów - rosnąca, bo nie oszczędzamy na sprzęcie, pracownikach, szkoleniach, jakości - możemy sobie na to pozwolić także dlatego, że w poprzednich wcieleniach biznesowych udało nam się zgromadzić kapitał, dzięki któremu czujemy się bezpiecznie;
- bardzo dużo czasu i sporo pieniędzy poświęcamy na analizowanie rynku - nie tego w Warszawie czy Polsce - analizujemy światowe rynki, bo to do nich chcemy się porównywać (zdaniem naszych międzynarodowych klientów całkiem dobrze nam to wychodzi) - dzięki temu znamy światowe trendy, światową pozycję urządzeń/technologii/producentów.

Uff - faktycznie jak się zacznie pisać to trudno skończyć  - podsumowując będziemy o tego bloga dbać, pilnować, żeby nie stał się "tablicą ogłoszeń", promować medycynę estetyczną jako taką i oczywiście KształtoSferę. Jeżeli znajdą się chętni to spróbujemy się także czegoś nauczyć  - dziękujemy za wszelkie komentarze, pytania i podpowiedzi!